Powrotowy post naczepowy
21.09.2009, godzina 20:36
No to… Wracamy! Po dniu spedzonym na plazy i pakowaniu dostalismy sie na stacje benzynowa przy wylocie na polnoc. Niestety, chyba przyjechalismy zbyt pozno, gdyz zmuszeni bylismy szukac noclegu z braku stopa, A Hiszpanie nie lubia namiotow i ustawiaja zakazy ich rozbijania gdzie popadnie. I tak oto dzisiejsza noc spedzimy w pustej naczepie TIRa z Polski
Szczerze mowiac, warunki mamy nienajgorsze
Takze z okolic Barcelony, z tirowej naczepy mowimy Wam pieknie dobranoooc
Adam & Jacek
Wypadki dnia dzisiejszego…
22września 2009, 19:27
Naprawde nie wiemy co o tym myslec.
Noc minela nam wprost cudownie. Co prawda zagladal nam do przyczepy, jak wyrazil sie kierowca, jakis 'nygus’, ale zobaczyl nas i sie wystraszyl
Zaczelo sie w miare obiecujaco. Po niecalej godzinie zatrzymal sie facet, ktory nie mowil co prawda po angielsku, ale byl bardzo mily, no i jechal w strone Francji.. No wlasnie. I tu popelnilismy podrecznikowy blad. Zamiast wysiasc gdzies na parkingu, dalismy sie zawiesc do zjazdu… 3h czekania, 2 ostrzezenia policji… Nic! Nie dosc, ze niemal nie bylo ruchu to nawet auta na francuskich blachach nas olewaly.
Po rzeczonych 3h wnerwilismy sie, zalozylismy plecaki, wzielismy namiot i gitare i postanowilismy szukac parkingu przy autostradzie.. 10 kilometrow. 10 kilometrow lasem, gorami, krzakami, przeskakiwanie siatki.. I to nie do parkingu, ale do jakiejkolwiek cywilizacji. Totalnie padnieci, przepoceni, ale zadowoleni ze zdjecia plecakow – uskutecznilismy rekonesans. Po kosmicznej gimnastyce jezykowej z pania ze stacji, dwoma kierowcami – okazalo sie, ze jestesmy przy drodze krajowej. Co prawda na Francje, ale malo uczeszczanej. Bez mala… 2h czekania. I co? Nic.
I tutaj przechodzimy w koncu do optymistecznej czesci opowiesci. Na zjazd, przy ktorym czekalismy, jakas godzine temu zajechal facet z przebita opona. Chwytajac sie brzytwy zapytalismy, czy nie potrzebuje pomocy, ale on tylko stwierdzil, ze zadzwoni. Jednak po jakis 30min wyciagnal lewarek, klucz, zaczal cos kombinowac. A ze byl to wlasciciel nowiutkiej Astry coupe to nie szlo mu to wszystko najlepiej. Wiec spytalem znow czy pomoc, na co uslyszalem, ze nic nie mozna zrobic bo klucz nie pasuje. Z pewnym niedowierzaniem zaczalem bawic sie srubkami.. Na ktorych okazaly sie byc nakladki
Doslownie pare minut temu (jest 19.25) wjechalismy do Francji. Jesli utrzymamy tempo jeden dzien – jeden kraj – wracamy w piatek. Jesli zostanie jeden dzien – 200km… Wracamy za 9 dni :p
Pozdrawiamy z Perpignan, wlasnie dojechalismy
Kochamy,
Adam & Jacek
Ile jeszcze do kraju?…
22 września 2009, 21:02
Jedziemy na Polske
Jedziemy, noc zabezpieczona, a kierowca zdesperowny, bo z kraju wyjechal na początku miesiąca i mial jechac do Madrytu i wracac, ale to na Niemcy, to na Francje, Hiszpanie itd… Nawet nie bardzo chce pauzy robic (stal ostatnio 5 dni).
Do poprzedniego posta dodam tylko, ze kierowca, ktory nas zabral z Barcelony i wysadzil niefortunnie, zaprosil nas do siebie do Costa Brava ;). Zostawil nam adres, maila, nr telefonu i zaproponowal wakacje w jego tradycyjnym, katalonskim domku na wybrzezu
Zyczac dobrej nocy, konczymy z postami na dzis
Do nastepnego!
J&A
cali i zdrowi
25 września 2009, 17:17
Co dobre szybko się kończy.
Wczoraj w nocy, około pierwszej, Pan Maciek, nasz niesamowicie interesujący kierowca ciężarówki, wysadził nas na wrocławskich Bielanach. Poszliśmy na nocny, podjechaliśmy na dworzec, wsiedliśmy do pociągu i przed godziną piątą nad ranem wysiedliśmy w Lesznie.
Podróż powrotna z Panem Maćkiem była błyskawiczna, jak na tira. Niespełna 30 godzin, startując kilka km za granicą hiszpańsko-francuską. Bloga nie wystarczy, żeby napisać jak wspaniale nam się jechało do domu ;). Pan Maciek, miły człowiek (i dużo bardziej rozmowny od Pana Cześka ;)) zapewnił nam moc niezapomnianych wrażeń i raczył co jakieś kilkaset kilometrów różnorakimi opowieściami
Koniec wyprawy, ale mam nadzieję nie koniec bloga
Ja sam (Jacek) chciałbym na koniec napisać kilka moich, bardzo osobistych przemyśleń z wyprawy
– pomimo początkowej niechęci do Barcelony, mam zamiar tam wrócić
– muszę więcej podróżować na stopa po Europie! W tylu miejscach mnie jeszcze nie widzieli… ;),
– jednak można spędzić wspaniałe wakacje za granicą, nie mając na to zbyt dużych funduszy (łącznie z przygotowaniem, internetem na wyprawę itd, wydałem nie więcej niż 300zł),
– taka wyprawa to genialna okazja do tego, żeby się lepiej poznać (Adaś, dziękuję :*).
Dziękujemy Wam wszystkim za wsparcie, modlitwę, kasę na doładowania i za to, że „byliście” z nami podczas tej wyprawy
Filmiki, filmikami, ale ja jeszcze w tym miejscu wymienię kilka osób, które chciałbym pozdrowić
Rodzice – jesteście kochani :), Ptyś – Ty też ;), Beata i Tomek – nie baliście się syna ze mną w świat puścić
Z mojej (Jacka) strony to tyle
Pozdrawiam wszystkich czytających
Jacek
Kto to jest „autostopowicz”
25 września 2009, 18:13
Dzieci wiedzą najlepiej!
http://www.youtube.com/watch?v=LMgUNfmkHYw